środa, 24 lutego 2016

Nie wyspałam się. Coś dziwnego mi się śniło. Pewnie przez pełnię. Wstać się nie chciało. Ble.
Mam już dwa odkrycia "czasoposzukiwacze" z dzisiejszego dnia, jedno na minus drugie na plus (chociaż to na minus też na plus ;) ) :
1. marnuję czas przez telefon, a dokładniej operatora, który nas zrobił w balona i dał mało internetu. Strasznie szybko mi się kończy, tzn zwalnia i potem cokolwiek chcę zobaczyć, sprawdzić, to czekam wieki aż się załaduje. Musze coś z tym zrobić, jak najszybciej się da. Bo szkoda czasu i nerwów :)
2. W pracy - odkryłam własnie widok "konwersacji" w Outlooku. Kurczę, wszystko mam w jednym miejscu, nie muszę szukać kolejnych odpowiedzi w jednym temacie - normalnie wow, życie stało się prostsze.

I zastanawiam się czy to pisanie to na pewno dobry pomysł - miałam oszczędzać czas, a pisanie też jednakowoż czas zajmuje. Ech... No ale może cel uświęca środki. czy po nitce do kłębka, czy ziarnko do ziarnka, czy co tam kto chce ....

A, jeszcze mi się przypomniało - wbrew pozorom czas lepiej wykorzystany, to ten, w którym się nie spieszę. Jakoś wszystko lepiej wychodzi a i nastrój lepszy. Szkoda tylko, że tak rzadko to umiem ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz